niedziela, 14 lutego 2016

Namiętne pożegnanie- Kochanek Śmierci

Jego duże zielone oczy wpatrywały się we mnie z pożądaniem, czułam ciepło jego rąk na mojej talii. Palcami błądziłam w czuprynie jego gęstych czarnych loków.Nasze usta raz po raz łączyły się w namiętnych pocałunkach. Z magnetofonu dolatywała mnie cicha muzyka nadająca charakteru całej tej sytuacji. 
Popchnął mnie lekko i opadłam na czerwony koc ścielący moje łóżko. Światło przygasło, choć żadne z nas nie przyłożyło do tego ręki. Uśmiechnął się znacząco. Zachichotałam podniecona już. Ledwo zauważalnym ruchem ręki podciągnęłam brzeg sukienki do połowy uda. Pochylił się nade mną i obsypał delikatnymi pocałunkami moją twarz, szyję i dekolt. Założyłam mu ręce na plecy i zaczęłam delikatnie wodzić palcami po jego nagich umięśnionych plecach. Poczułam jak opuszkami palców delikatnie gładzi moją skórę pod trenem sukni. Mimowolnie spięłam się z nadmiaru przyjemności.
Kiedy nasze usta znów złączyły się w długim i namiętnym pocałunku do pokoju przez uchylone okno wleciała czarna koperta. Dostrzegłam ją kątem oka i złapałam nim wylądowała na jego bladej skórze. Syknęłam z bólu, gdy pod moimi palcami zaczęły się pojawiać żarzące się litery. Zauważył to i odsunął się. Usiadłam i zagapiłam się zdenerwowana w przesyłkę. Po chwili paznokciem rozdarłam kopertę. Nadpalony pergamin sam wyskoczył, jakby ktoś go tam więził. Miałam niezwykłe przeczucie, że to, co zaraz usłyszę nie będzie dla mnie korzystne.
-Droga Upiorności!- zakrzyknął głos wydobywający się właściwie znikąd i zaczął czytać list.- Uprasza się o natychmiastowy powrót z przepustki do świata żywych! Jej Tragiczność Anioł Śmierci Rathiel jest nieobecny i zgodnie z procedurą jest Panienka zobowiązana, jako Jego kadet i uczeń, zająć Jego miejsce i sprowadzić wszystkie samotne dusze przed Sąd Boski! Przypomina się także, iż każda żywa istota nie ma prawa postawić nogi w krainie Międzyświatów! Jest więc panienka zmuszona zostawić w Świecie Żywych swego kochasia Raymana! Informuje się iż, jeśli noga panienki nie postanie w krainie przed zmierzchem zostaną poniesione poważne konsekwencje! Z całym szacunkiem dla Jej Upiorności, Nataszy, Kadetki i Uczennicy Jej Tragiczności Anioła Śmierci Rathiela- Główny Sekretarz i Pierwszy Doradca Jej Usłużności Archanioła Gabriela oraz Wysłannik Niebios, Anthony.
Obserwowałam zmieniające się jak w kalejdoskopie miny Raymana. Jak z początku był jedynie zdziwiony, potem zaintrygowany, następnie zaskoczony, potem zawiedziony, wściekły, zasmucony i na koniec nawet lekko rozbawiony. 
Nie miałam czasu na więcej rozmyślań. Do zmierzchu. Było około czwartej. 14 luty. Miałam jakieś dwie godziny. Nie ładnie. Nie dobrze. Kurczę.
W pośpiechu ściągnęłam ciemnoczerwoną suknię w dół, nie tracąc czasu na lustro poprawiłam włosy, do końca starłam szminkę z ust i zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy potrzebne do przeskoku między światami.
Nauczyłam się tego na początku poboru nauk. Teraz moja szkoła miała się ku końcowi. Jak przeskoczyć do krainy Miedzyświatów nie tracąc ciała i nie musząc się zabijać? Bo sposób z odbieraniem sobie życia był zdecydowanie najszybszy, ale nie o to tu chodziło. Otóż to proste. Trzeba...
-Nat!- krzyknął Ray łapiąc mnie za ramię i wyrywając z głębokiego zamyślenia. Obrócił mnie sprawnie i przyciągnął do siebie. Zamknął moje ramiona w szczelnym uścisku swoich dłoni. Mogłabym bez trudu mu się wyrwać, ale jego spojrzenie poskromiło mój temperament. - Co tu się do cholery wyprawia?

Dzień doberek! 
Mały bonusik z okazji Walentynek. Nie zamierzałam nic pisać, bo z weną jednak kiepsko i sporo roboty ogólnie, nauka za granicą to nie to samo, nie? Ale stwierdziłam, co mi tam, jest niedziela, fajny dzień, niech też coś od życia mają. I wymyśliłam coś takiego, krótkiego bo wena przesypuje mi się przez palce jak piach, ale jednak.
Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz