poniedziałek, 18 stycznia 2016

Kochanek Śmierci- Prolog

Czasem myślę, że gdybym wtedy tego nie powiedziała wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Ale przecież to nie prawda. Wszystko jest z góry ustalone przez Niego i tylko niektóre wybory odkrywają zasłonięte dotąd ścieżki. Ale nie można wybudować nowej drogi, nie bez potrzebnych materiałów. A takie posiada tylko On.
On ma różne imiona. Ludzie mu je powymyślali. Niektórzy nawet rozczłonowali go na różne ciała. Nazywają go Allachem, Buddą, Zeusem, a czasem też Jupiterem. Jego prawdziwe imię brzmi Jahwe, czyli Jestem, który Jestem. Nie wielu potrafi pojąć ogrom jego znaczenia, a już na pewno nikt nie potrafi zrozumieć jego Wszechmocności.
Dla niego jedno słowo jest tylko wstępem do dalszej drogi. Drogi pełnej przeróżnych słów, całych zdań, zwrotów, gestów. 
Dla mnie to jedno słowo było wyrokiem wydanym na siebie. Było wszystkim, co tak naprawdę się liczyło.
A co powiedziałam?
-Kocham.

Myślicie, tania opowiastka. Zaczyna się jak jakaś słaba telenowela. Ale to jedno słowo naprawdę może obrócić życie do góry nogami w kilku przypadkach. Dokładniej w trzech, o ile się nie mylę.
Po pierwsze, gdy jesteś zakochany bez wzajemności.
Po drugie, gdy jesteś księdzem.
I po trzecie, gdy jesteś uczennicą Śmierci, a twój nauczyciel właśnie zniknął na dobre.

Tym razem musicie się psychicznie przygotować na tę trzecią opcję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz