niedziela, 28 lutego 2016

Aureola

Wspięliśmy się na trzecie piętro i ruszyliśmy długim korytarzem. Patrzyłam jak każda dziewczyna po kolei znika w swoim pokoju, a Jasper nadal prowadził mnie ku końcowi korytarza. 
-Pomyślałem, że ci się spodoba- odezwał się, gdy stanęliśmy przed ostatnimi drzwiami. Te drzwi. Skądś je pamiętałam.- Niewiele się chyba zmieniło przez te trzy lata?- zapytał, a potem nacisnął klamkę.
No tak, głupia ja. Przecież, to właśnie ten pokój zamieszkiwałam zanim zostałam zdegradowana do najniższej strefy.
Faktycznie mało rzeczy uległo zmianie. Ta sama, świeżo uprana zielona pościel na mahoniowym łóżku z baldachimem, aksamitne seledynowe zasłony za oknie balkonowym, autorskie malunki na ścianie... Wspomnienia z dzieciństwa, juz wiem, gdzie się one wszystkie podziały.
-Wygląda...cudownie- stwierdziłam szczerze.- Jest dokładnie tak jak wtedy.
-Matce się to nie spodobało- wtrącił Jasper.- Ale kto by jej tam słuchał- zaśmiał się krótko. Ten śmiech przyniósł mi na myśl, kogoś, kogo już znałam.
Książę odwrócił się do drzwi, a wtedy stanęła w nich księżniczka.
-Jesteś wreszcie- uśmiechnął się.
-Sorki, zatrzymała mnie na pogadance- mruknęła Melisa.- Cześć Blaise.
Zdziwiłam się trochę jej bezpośredniością.
-Zaczynamy?- spytałam księżniczka. Spojrzałam na księcia z prośbą o wyjaśnienie w oczach. On nie zwrócił na mnie uwagi.- Czekamy na Denisa?- dziewczyna zmarkotniała.
Energicznie przeszła przez pokój poprawiając sukienkę, jakby chciała jak najszybciej z niej wyskoczyć, i usiadła na łóżku. Poklepała miejsce obok siebie i skinęła na mnie głową. Jasper wciąż pilnował drzwi.
-Nie pamiętam, żeby ona była taka wstydliwa, albo nieśmiała- odezwała się do brata.
-Wiesz, niecodziennie spotykam księżniczki- odparowałam jej.- W strefie Omega nie ma ich zbyt wiele.
Zaobserwowałam półuśmiech na twarzy Jaspera, gdy wypowiedziałam te słowa, ale Melisa nie przejęła się tym.
-Ależ złotko, ty sama jesteś tam księżniczką- zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć do pokoju wpadł Denis.
-Uff! Pozbyć się takiej to nie lada sztuka- wyszczerzył się.
-Nikt nie kazał ci wybierać Americi- odparła mu Melisa.- Trzeba było wziąć którąś z naszych- dodała. Wszystkie pytania, które zaczęły mi się cisnąć do głowy odsunęłam na bok. 
-Ja już przestałam cokolwiek rozumieć- oznajmiłam krótko. Denis roześmiał się. Zmierzyłam go wzrokiem.- A co w tym niby śmiesznego, co?
-Cisza- oznajmił ostro Jasper. Zamknął drzwi na klucz i usiadł na krześle od biurka. Wszyscy natychmiast zamilkliśmy.- Informacje, z którymi chcemy cię zapoznać Blaise, nie mogą wyjść poza nasze grono- oznajmił dobitnie patrząc mi w oczy. Spokojnie wytrzymałam jego spojrzenie wzruszając ramionami.- To, ze ojciec mi powiedział, nie jest zbyt dokładną odpowiedzią. Większość informacji o tobie zebrałem samodzielnie. Na ich podstawie mam śmiałość twierdzić, ze twoje poglądy pokrywają się z naszymi i będziesz nie tylko mogła, ale i chciała udzielić pomocy naszej sprawie.
Przerwał na chwilę, by zbadać moją reakcję. Kamienny wyraz twarzy nie zmienił się, ani u mnie, ani u niego.
-Chodzi głównie o walkę w imię sprawiedliwości i zniesienie tych cholernych stref- dodał.
-Uuu... Nie wypada księciu używać takich słów- skrytykowałam. Melisa uśmeichnęła się.
-Mówiłam mu, że tak zareagujesz. Ale nie o to teraz chodzi. 
-Potrzebujemy twoich niecodziennych umiejętności, księżniczko- dodał Denis.
-Słuchajcie- odparłam.- Nie mam pojęcia skąd wiecie, że mogłabym być teraz księżniczką, ale nie oczekujcie, że ot tak wam zaufam. Jeśli ktokolwiek z was naprawdę dobrze mnie poznał, to wie, zę nie należę do osób, które ot tak przyjmują wszystko za prawdę.
-Wiemy to doskonale, Blaise. Wiemy więcej, niż myślisz, Aureolko- odpowiedział mi Jasper. Prawie zachłysnęłam się powietrzem.
-Wiem skąd znam twój śmiech- powiedziałam cicho.
-Sprawa Warszawa- orzekliśmy w tym samym czasie.
-Miło się wtedy z tobą pracowało, Blaise- dodał on.
Melisa i Denis wstali. Jasper również podniósł się.
-Gdy się zdecydujesz, pogadaj z Igą- poradził, a potem wszyscy wyszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz