czwartek, 3 marca 2016

NW Dzieci Światła i Mroku- Rozdział Szósty



Przez chwilę nie wiedziałam  co robić. Dziewczyna tak nagle straciła przytomność i tylko mój wyćwiczony refleks uchronił ją przed spotkaniem z twardym gruntem.
Postanowiłam jak najszybciej wynieść ją z tego tunelu. Zostało nam paręnaście metrów do drzwi prowadzących na peron.
Podniosłam ją z wysiłkiem i ruszyłam do przodu. Na pamięć znałam tą drogę. Ile już osób przeprowadziłam tędy do szkoły? Zbyt wiele, by liczyć.
Światło przebiło się przez ciemność i dostrzegłam lampkę wiszącą nad drzwiami na peron. Łokciem utorowałam sobie drogę. Zawsze były otwarte. Podeszłam do najbliższej ławki i ułożyłam na niej dziewczynę. Spojrzałam na wielki zegar wiszący pod sufitem. Zostało nam sporo czasu.
Nie miałam zbytnio pojęcia o alergiach, więc nie pozostało mi nic prócz czekania, aż nastolatka się ocknie. Przez pierwsze kilka minut chodziłam bez celu wzdłuż torów. Nasłuchiwałam cichego brzęczenia zwiastującego zbliżanie się pociągu. Nic. Cisza zdawała się wedrzeć w każdy zakątek tego miejsca.
W końcu, gdy zostało może parę minut do końca oczekiwania, dziewczyna poruszyła się. Podbiegłam do niej szybko i gdy tylko otworzyła oczy, pomogłam jej usiąść. Przez chwilę wydawała się zdezorientowana moją obecnością, ale potem wszystkie jej wspomnienia powróciły i bez słowa odwróciła się ode mnie. Wzruszyłam ramionami i przysiadłam na brzegu ławki.
Ze dwie minuty później na peron, przez prowadzące do tunelu drzwi, wlało się kilkudziesięciu uczniów i opiekunów. Wszyscy oni rozsypali się po całym pomieszczeniu. Nim przyjechał pociąg dołączyło jeszcze parę zadyszanych osób.
Potem zamęt i echo rozmów zostało zagłuszone przez gwizd nadjeżdżającego pociągu. Ekspres rdzawo-brązowej barwy wjechał na stację hamując z piskiem. Gdy maszyna stanęła, a silnik został wyłączony, otworzyły się po kolei wszystkie drzwi i na podłogę zeskoczyło trzech konduktorów. Mieli na sobie czerwone mundury, na ramionach złote pagony, a na głowach bordowe rogatywki. Stali z dumą przed pociągiem i nadzorowali „załadunek” pociągu.
-Idziemy?- spytała Kalina niepewnym głosem. Kiwnęłam głową i podniosłam się z ławki.
Chwyciłyśmy swoje bagaże. Ruszyłam przodem, dziewczyna podążała za mną. Wsiadłam do przedostatniego wagonu, jednego z dwóch pierwotnie przeznaczonych dla nowicjuszy. Po kolei zajrzałam do każdego przedziału, a potem wkroczyłam do ostatniego. Był wolny, nie licząc młodej dziewczyny siedzącej w kącie, odwróconej do okna.
Ulokowałam bagaże na półce pod sufitem i rozsiadłam się na siedzeniu. Było wygodne, miękkie i lekko odchylone do tyłu. Wyciągnęłam słuchawki i telefon z kieszeni płaszcza, odłożyłam je na siedzenie obok, a potem zdjęłam nakrycie wierzchnie i uformowałam z niego poduszkę. Włożyłam słuchawki do uszu, znalazłam na telefonie lubianą piosenkę i zamknęłam oczy. Wsłuchałam się w kolejne słowa płynące z ust wokalistki Nightwish i czekałam na odległy jeszcze koniec podróży. Droga wiodła z początku przez tunele, więc na razie nie miałam nic do roboty. Z bólem przypomniałam sobie książkę, którą skończyłam czytać nim jeszcze spotkałam po raz pierwszy Kalinę.
Natalia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz