Jak myślicie, jak będzie się zachowywać piękna Ślizgonka? Czy będzie samolubna, lekko egoistyczna, chamska? Może, ale nie Naomi. Naomi jest długonogą, bardzo inteligentną brunetką, o śniadej cerze, falowanych włosach do pasa i czarnych oczach z błękitną otoczką przy źrenicy. Dziewczyna jest spokojna, sprawiedliwa, sympatyczna, mądra, sprytna i odważna. Ma cechy każdego z domów, dlatego tiara wzięła pod uwagę jej decyzję. Naomi zawsze pragnęła przynależeć do Slytherinu. Zawsze od kiedy dowiedziała się, że jest czarownicą. Nastolatka jest mugolką z natury, pierwszą szlamą w Ślizgońskim domu.
Od pierwszych dni w Hogwarcie dziewczyna zaprzyjaźniła się z Harrym Potterem, Hermioną Granger, Ronem Waesley, oraz Ginny Waesly oraz Luną Lovegood i Nevillem Longbottomem. Od pierwszych dni także zakochał się w niej Draco Malfoy, przystojny, starszy o rok Ślizgon o blond włosach i paskudnym charakterku dyrygowanym przez jego ojca.
Od początku roku Naomi niczym Hermiona większość czasu spędzała w bibliotece. Studiowała nie tylko potrzebne księgi, ale także materiał klas starszych. Nic więc dziwnego, że Profesor Dumbledore postanowił przenieść ją o rok wyżej już pod koniec pierwszego roku. Naomi swoim niespotykanym charakterem powoli zmieniła Draco i Blaise'a. Co zrobiła? Nauczyła ich własnego zdania i odróżnienia dobra od zła nie tylko swojego, ale też drugiej osoby. To ona pomogła Zabiniemu oczarować Ginny.
Naomi Havart zawsze miała w sobie to coś, co sprawiało, że nawet Snape i Umbridge ją lubili.
Najważniejsze jest, by rozpoznać dobro, gdy otacza się zło i mimo atakującego zewsząd mroku podążyć za światłem.
Podążałam za tłumkiem Ślizgonów i Gryfonów kierujących się do lochów na kolejną fascynującą lekcję eliksirów. Gdzieś za mną szedł Draco i Blaise z Ginny, oraz Harry, Hermiona i Ron. Wszyscy, mimo sprzeczek i kłótni, byliśmy dość zgraną paczką. Poznaliśmy się na pierwszym roku. Draco i Harry skakali sobie do gardeł i nadal często sobie dogryzają. Teraz jednak każdy z nich wie, że może na drugim polegać.
Zaraz po nas do klasy wszedł Snape. Jak zwykle ponury, smutny. Cisza zapanowała automatycznie, gdy nauczyciel się odezwał. Bez zbędnego przywitania kazał nam otworzyć podręczniki i przeczytać o jakimś eliksirze, a później, według zamieszczonych w książce wskazówek, przygotować go. Wczorajszy eliksir nie wyszedł mi zbyt dobrze więc dzisiaj postanowiłam skupić się jeszcze bardziej. Dwa razy przeczytałam składniki, zebrałam je wszystkie i jeszcze raz sprawdziłam. Zgadza się. Teraz kolejność dodawania ich. Najpierw to..., później to... Chyba się udało, następnie trzeba mieszać przez trzy minuty. Ustawiłam sobie magiczny stoper i zaczęłam mieszać wywar. Zmieniał on barwę z żółtej na czerwoną, a później na fioletową. Koniec.
Zawołałam profesora. Snape podszedł sprawdził eliksir swoim sposobem, który zawsze podziwiałam. Nauczyciel rozpoznawał większość mikstur jedynie po wyglądzie i zapachu. Pochwalił mnie za perfekcyjnie wykonany kolejny eliksir i odszedł.
Przez kolejnych kilka minut do końca lekcji siedziałam patrząc w sufit i rozmyślając o wczorajszym meczu Slytherinu z Gryfindorem. Remis był jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem, choć Ślizgoni rozegrali większość akcji tego meczu.
Kolejna w planie była Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami. Jedna z moich ulubionych lekcji tłumaczona oczywiście miłością do zwierząt, nie tylko mugolskich. Draco nigdy raczej nie przepadał za tą lekcją, ale chodził na nią chętnie i zwykle kręcił się gdzieś koło mnie patrząc jak obchodzę się ze stworzonkami. Nie powiem, schlebiało mi zawsze z jakim podziwem patrzył na mnie, gdy pracowałam nad jakimś zadaniem, z którym on by sobie nie poradził.
-Dziś będziemy obserwować jednorożce- cała klasa zamarła, gdy Silwanus Kettleburn wypowiedział te słowa. Jednorożce, to bardzo rzadkie i chronione zwierzęta, które niezbyt lubią towarzystwo ludzi.- Profesor Dumbledore pozwolił na jedną taką lekcję i udostępnił nam pod obserwację jednorożce żyjące w Zakazanym Lesie.
Rzecz jasna, wybraliśmy się potem do lasu, gdzie obserwowaliśmy, jak matka karmi młode, jak inne małe jednorożce uczą się chodzić. Cała ta godzina dłużyła mi się lekko, ale obecność tak magicznych stworzeń wynagradza wszystko.
Zaraz po nas do klasy wszedł Snape. Jak zwykle ponury, smutny. Cisza zapanowała automatycznie, gdy nauczyciel się odezwał. Bez zbędnego przywitania kazał nam otworzyć podręczniki i przeczytać o jakimś eliksirze, a później, według zamieszczonych w książce wskazówek, przygotować go. Wczorajszy eliksir nie wyszedł mi zbyt dobrze więc dzisiaj postanowiłam skupić się jeszcze bardziej. Dwa razy przeczytałam składniki, zebrałam je wszystkie i jeszcze raz sprawdziłam. Zgadza się. Teraz kolejność dodawania ich. Najpierw to..., później to... Chyba się udało, następnie trzeba mieszać przez trzy minuty. Ustawiłam sobie magiczny stoper i zaczęłam mieszać wywar. Zmieniał on barwę z żółtej na czerwoną, a później na fioletową. Koniec.
Zawołałam profesora. Snape podszedł sprawdził eliksir swoim sposobem, który zawsze podziwiałam. Nauczyciel rozpoznawał większość mikstur jedynie po wyglądzie i zapachu. Pochwalił mnie za perfekcyjnie wykonany kolejny eliksir i odszedł.
Przez kolejnych kilka minut do końca lekcji siedziałam patrząc w sufit i rozmyślając o wczorajszym meczu Slytherinu z Gryfindorem. Remis był jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem, choć Ślizgoni rozegrali większość akcji tego meczu.
Kolejna w planie była Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami. Jedna z moich ulubionych lekcji tłumaczona oczywiście miłością do zwierząt, nie tylko mugolskich. Draco nigdy raczej nie przepadał za tą lekcją, ale chodził na nią chętnie i zwykle kręcił się gdzieś koło mnie patrząc jak obchodzę się ze stworzonkami. Nie powiem, schlebiało mi zawsze z jakim podziwem patrzył na mnie, gdy pracowałam nad jakimś zadaniem, z którym on by sobie nie poradził.
-Dziś będziemy obserwować jednorożce- cała klasa zamarła, gdy Silwanus Kettleburn wypowiedział te słowa. Jednorożce, to bardzo rzadkie i chronione zwierzęta, które niezbyt lubią towarzystwo ludzi.- Profesor Dumbledore pozwolił na jedną taką lekcję i udostępnił nam pod obserwację jednorożce żyjące w Zakazanym Lesie.
Rzecz jasna, wybraliśmy się potem do lasu, gdzie obserwowaliśmy, jak matka karmi młode, jak inne małe jednorożce uczą się chodzić. Cała ta godzina dłużyła mi się lekko, ale obecność tak magicznych stworzeń wynagradza wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz