Gdzieś daleko żyła sobie mała dziewczynka.
Mieszkała ona w domku, który wybudował jej tato. Budziła się, gdy wstawało
pomarańczowo-złote słońce i przez cały dzień biegała po łąkach i ganiała za
ptakami.
Pewnego razu zapędziła się za daleko w las. Był to duże
i mroczne miejsce, gdzie rosły wysokie drzewa przerażające swoim wyglądem i
czaiły się różne, niebezpieczne stworzenia.
Siedmiolatka biegła przed siebie wzrok utkwiwszy w
przepięknym ptaku o różnokolorowych skrzydłach. W którejś chwili jej nóżka
zahaczyła o wystający z ciemnej ziemi korzeń. Dziewczynka straciła równowagę i
upadła do przodu, sukienka pokryła się warstwą błota.
-Nic się panience nie stało?- spytał ktoś.- Jestem
Miluś.
Mała odwróciła się w stronę, z której dochodził
głos. Ujrzała zgarbioną postać o ciemnej skórze w odcieniu ziemi, przyodzianą w
podartą u dołu tunikę przewiązaną w pasie. Przestraszona dziewczynka krzyknęła
i cofnęła się na czworakach.
-Przestraszyłeś dziecko, brzydalu- odezwał się inny
głos. Obróciwszy się w stronę, z której pochodził, siedmiolatka ujrzała
najpiękniejszą w świecie wróżkę. Była ona mała, proporcjonalnie zbudowana,
miała niebieskie oczy i blond włosy. Srebrne skrzydła połyskujące w słońcu,
któremu udało się przedrzeć przez ogromne korony drzew liściastych, wydawały
się ogromne w porównaniu do niewielkiej postaci bardzo dumnej wróżki.- Jak się
nazywasz dziewczynko?- spytała z wyższością osóbka unosząca się teraz nad głową
siedmiolatki.
-Lilianna, ale mówią na mnie Liluś- powiedziała
szybko dziewczynka.- Jesteś przepiękna.
Na ten komplement wróżka machnęła lekceważąco ręką.
Spojrzała na brudną sukienkę dziecka z pogardą w oczach. Sama przecież nigdy
się nie ubrudziła.
W tym samym czasie Miluś, który w swoim niewielkim
wzroście był tylko nieco niższy od Lili, podszedł do niej i podał rękę w geście
pomocy. Dziewczynka chętnie ją przyjęła. Obejrzała się dookoła siebie i
opuściła bezradnie rączki. Nie miała pojęcia, gdzie jest.
-Zgubiłam się- powiedziała.
-Znam las. Pomogę chętnie- na twarzyczce Milusia
pojawił się szczery, choć niezbyt ładny uśmiech.
Siedmiolatka spojrzała raz na niego, a potem na
wróżkę.
-No dobra- odrzekła w końcu skrzydlata istotka.-
Mogę iść.
Ruszyli razem. Miluś z przodu, wciąż mówiąc wesoło
o sobie i lesie. Za nim szła dziewczynka, a wróżka siedziała na jej ramieniu i
wylegiwała się z rozkoszą bawiąc lokami dziecka.
-Jestem trollem leśnym wywodzącym się z bardzo
zacnej rodziny. Od lat zajmujemy się strzeżeniem lasu. Jesteśmy najlepsi.
Wróżki wynajmują nas, byśmy pilnowali ich rezydencji. Chronimy je przed
smokami- rozprawiał entuzjastycznie Miluś.- Mój dziad, wiesz, on jest trzy razy
większy niż ty, kiedyś pokonał smoka, takieeego ogromnego- rozłożył ramiona
chcąc bezskutecznie oddać jego wielkość.
W tym czasie Lilka podziwiała wróżki wypełzające z
kwiatów na widok ludzkiego dziecka. Siedząca na ramieniu dziewczynki istotka
machnęła ręką na nie.
-Rozejść się!- krzyknęła piskliwie.- Dziewki żeście
nie widziały?- spytała. Strapione wróżki pochowały się z powrotem do domku.
Jedna podleciała i zerknęła na swoją rodaczkę.
-Krętaczko, przecież wiesz, ze nie godzi się nam
prowadzać z tymi prostakami- syknęła, a dziewczynka słyszała każde słowo i
zasmuciła się, bo myślała, że wróżka ją lubi.
-Milcz- powiedziała władczo Krętaczka. Tamta
natychmiast umilkła i odsunęła się trochę.-Laluniu, czy nie bierze cię litość,
gdy patrzysz na tę twarzyczkę?- spytała patrząc kątem oka na Lilę. Po chwili
padła odpowiedź w postaci kręcenia głową na znak zaprzeczenia.- Mnie też nie-
odparła Krętaczka.- Ale dawno nie widziałam słońca w czystej postaci- dodała.
Wtedy Lila strzepnęła ją z ramienia z gniewem.
-Jesteś zła!- krzyknęła dziewczynka. Tupnęła nogą.
Miluś przystanął i spojrzał na zaistniałą sytuację.
-Być może- wróżka znów obdarzyła siedmiolatkę
spojrzeniem pełnym wyższości.- Ale beze mnie nie wrócisz do domciu. Przecież
nie pójdziesz z Brzydalem- bezczelnie wskazała palcem na trolla nie
zaszczycając go nawet spojrzeniem.
Mała spojrzała na Milusia z lękiem. Jej miłe
serduszko dziecka chciało zwrócić się do przepięknej wróżki, ale rozum kazał
jej sprzeciwić się i pójść z mało urodziwym trollem. Dziewczynka patrzała raz
na niego, a raz na Krętaczkę. W końcu rozpłakała się i usiadła na trawie.
Niestety, okazało się, że nie było to zwyczajne miejsce. To pułapka zastawiona przez
łowców trolli, przykryta zielskiem, która
zapadła się razem z małą. Wylądowała na dnie dwumetrowego dołu. Wróżka
podleciała do niej i roześmiała się w twarz. Lila rozpłakała się jeszcze
bardziej i zamachnęła ręką próbując złapać złą istotkę. Ta wywinąwszy się
zgrabnie roześmiała się znów i odleciała. Szloch dziewczynki poniósł się echem
po lesie.
-Panienko, sprowadzę pomoc!- krzyknął, a jego głos
nadal brzmiał entuzjastycznie.
Miluś oddalił się, a siedmiolatka została sama.
Była piętnasta godzina, ale cień rzucany przez wiszące daleko w górze liście
dawał wrażenie zapadającego powoli mroku. Lilka wzdrygnęła się po części z
zimna, a po części ze strachu, bo gdzieś w oddali rozległo się potworne wycie.
Dziewczyna objęła się ramionami i skuliła w kącie dołu w oczekiwaniu na trolla.
Minęło może pół godziny, ale dla małej była to
wieczność. Miluś wrócił, ale nie był sam. Przybył z przyjaciółmi. Oni razem
wyciągnęli dziewczynę z dziury. Siedmiolatka uściskała każdego z trolli po
kolei.
Później troll zabrał dziewczynkę do domu.
-Bałam się- powiedziała dziewczynka.- Ona była
ładna tylko z zewnątrz. W środku jest zła i paskuda- stwierdziła.- Ty jesteś
bardzo miły!
-Ale brzydki i dlatego ludzie się mnie boją. Ja
chcę się tylko przyjaźnić, ale oni patrzą oczyma, a nie sercem- rzekł.
Dziewczynka też na początku oceniła istoty
niewłaściwie. Piękne skojarzyło się jej z dobrocią, a brzydkie ze złem. To było
złe. Przecież Miluś wykazał się wielkim sercem i dobrem, a Krętaczka pychą i
egoizmem. Dziewczynka w duchu postanowiła nigdy więcej nie popełnić tego błędu
i wróciła do domu, gdzie żyła długo i szczęśliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz