Przez chwilę nie wiedziałam co robić. Dziewczyna tak nagle straciła
przytomność i tylko mój wyćwiczony refleks uchronił ją przed spotkaniem z
twardym gruntem.
Postanowiłam jak najszybciej wynieść ją
z tego tunelu. Zostało nam paręnaście metrów do drzwi prowadzących na peron.
Podniosłam ją z wysiłkiem i ruszyłam do
przodu. Na pamięć znałam tą drogę. Ile już osób przeprowadziłam tędy do szkoły?
Zbyt wiele, by liczyć.
Światło przebiło się przez ciemność i
dostrzegłam lampkę wiszącą nad drzwiami na peron. Łokciem utorowałam sobie
drogę. Zawsze były otwarte. Podeszłam do najbliższej ławki i ułożyłam na niej
dziewczynę. Spojrzałam na wielki zegar wiszący pod sufitem. Zostało nam sporo
czasu.
Nie miałam zbytnio pojęcia o alergiach,
więc nie pozostało mi nic prócz czekania, aż nastolatka się ocknie. Przez
pierwsze kilka minut chodziłam bez celu wzdłuż torów. Nasłuchiwałam cichego
brzęczenia zwiastującego zbliżanie się pociągu. Nic. Cisza zdawała się wedrzeć
w każdy zakątek tego miejsca.
W końcu, gdy zostało może parę minut do
końca oczekiwania, dziewczyna poruszyła się. Podbiegłam do niej szybko i gdy
tylko otworzyła oczy, pomogłam jej usiąść. Przez chwilę wydawała się
zdezorientowana moją obecnością, ale potem wszystkie jej wspomnienia powróciły
i bez słowa odwróciła się ode mnie. Wzruszyłam ramionami i przysiadłam na
brzegu ławki.
Ze dwie minuty później na peron, przez
prowadzące do tunelu drzwi, wlało się kilkudziesięciu uczniów i opiekunów.
Wszyscy oni rozsypali się po całym pomieszczeniu. Nim przyjechał pociąg
dołączyło jeszcze parę zadyszanych osób.
Potem zamęt i echo rozmów zostało
zagłuszone przez gwizd nadjeżdżającego pociągu. Ekspres rdzawo-brązowej barwy
wjechał na stację hamując z piskiem. Gdy maszyna stanęła, a silnik został
wyłączony, otworzyły się po kolei wszystkie drzwi i na podłogę zeskoczyło
trzech konduktorów. Mieli na sobie czerwone mundury, na ramionach złote pagony,
a na głowach bordowe rogatywki. Stali z dumą przed pociągiem i nadzorowali
„załadunek” pociągu.
-Idziemy?- spytała Kalina niepewnym
głosem. Kiwnęłam głową i podniosłam się z ławki.
Chwyciłyśmy swoje bagaże. Ruszyłam
przodem, dziewczyna podążała za mną. Wsiadłam do przedostatniego wagonu,
jednego z dwóch pierwotnie przeznaczonych dla nowicjuszy. Po kolei zajrzałam do
każdego przedziału, a potem wkroczyłam do ostatniego. Był wolny, nie licząc
młodej dziewczyny siedzącej w kącie, odwróconej do okna.
Ulokowałam bagaże na półce pod sufitem i
rozsiadłam się na siedzeniu. Było wygodne, miękkie i lekko odchylone do tyłu.
Wyciągnęłam słuchawki i telefon z kieszeni płaszcza, odłożyłam je na siedzenie
obok, a potem zdjęłam nakrycie wierzchnie i uformowałam z niego poduszkę.
Włożyłam słuchawki do uszu, znalazłam na telefonie lubianą piosenkę i zamknęłam
oczy. Wsłuchałam się w kolejne słowa płynące z ust wokalistki Nightwish i
czekałam na odległy jeszcze koniec podróży. Droga wiodła z początku przez
tunele, więc na razie nie miałam nic do roboty. Z bólem przypomniałam sobie
książkę, którą skończyłam czytać nim jeszcze spotkałam po raz pierwszy Kalinę.
Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz