Wcale nie specjalnie przebiegłam wzrokiem po twarzach wszystkich kandydatek. Ich reakcje były różne, ale sprowadzone do mniej więcej tego samego. Ukłucia zazdrości. No, może oprócz Joanny, bo ta tylko mrugnęła do mnie z przesłaniem, które pozwolę sobie zachować.
-Czy mi się wydaje, czy ona pomyślała o czymś nieetycznym?- spytał mnie w tym czasie Jasper. Czemu on od razu tak dobrze zrozumiał nasze sygnały?
-Kto to wie- odparłam bez szczególnego zastanowienia. Wzruszył ramionami. Zostawił temat. Dobrze.
Podprowadził mnie do wolnego krzesła obok Aśki i zajął swoje miejsce.
Obok usiadła Dragona, a gdy książę Henry jako ostatni zajął miejsce do pomieszczenia wniesiono potrawy.
-Patrzy na ciebie- szepnęła do mnie Asia, gdy przełykałam ostatni kęs bułki z czymś, co widziałam pierwszy raz w nowym życiu i wiedziałam tylko tyle, że dobrze smakowało.
-Kto?- spytałam zasłaniając usta serwetką. Zostawiłam na niej ślady szminki, a potem odłożyłam na talerz.
-Królowa- odparła ona. Skrzywiłam się.- Chyba nie podoba się jej, że jej syn kręci się koło ciebie- zauważyła sucho.
-A tobie się podoba?- spytałam. Spojrzała na mnie krytycznie.
-Wiesz, że najstarszy nigdy nie wydawał mi się interesujący- przypomniała mi.
-No tak, prawie zapomniałam jaką miałaś obsesję na punkcie pana H. gdy jeszcze ledwo się znałyśmy- powstrzymałam szyderczy śmiech. Moje zachowanie zwróciło uwagę Jaspera, który posłał mi ciepły uśmiech.
-Zabawne, wiesz?- odparła.- Lepiej powiedz, czy się już zdecydowałaś.
Zszokowana zesztywniałam na chwilę. Potem, by nie skupiać na sobie spojrzeń na powrót się rozluźniłam.
-Zdecydowałam na co?- spytałam powoli i ostrożnie.
Nie odpowiedziała, tylko podała mi karteczkę.
"Nie powiedział Ci o innych?"
-Naturalnie, że nie- odparłam.- Wiesz, co to są kwestie bezpieczeństwa?- spytałam, a potem rozmazałam ołówek po kartce.
-Oj weź, mi też nie mówił, ale od razu wiedziałam, że też jesteś w to zamieszana. Ale znając ciebie, będziesz się wahać do ostatniej chwili...
Obrzuciłam spojrzeniem resztę talerzy. Kolacja za chwilę dobiegnie końca.
-Porozmawiamy o tym później. Za chwilę kilka dziewczyn wyleci.
-O czym ty mówisz?- spytała przestraszona Aśka.
Zanim jednak zdążyłam jej odpowiedzieć, królowa podniosła się i przemówiła.
-Za chwilę książę Jasper odczyta nazwiska osób, które niestety będą musiały pożegnać się z tym miejscem. Wszystkie miałyście szansę zrobić dobre pierwsze wrażenie i pokazać, że jesteście warte przebywania tutaj. Życzę wam szczęścia niezależnie od tego, co za chwilę usłyszymy.
Na sali zapadła natychmiastowa cisza jak makiem zasiał. Moje wyćwiczone ucho wyłapało jedynie dźwięk poruszających się skrzydeł małej muszki siedzącej pod oknem i nerwowe strzykanie kostek palców. Jasper także wyczuł tę nienaturalną atmosferę. Mimo wszystko wstał i zachowywać się dość swobodnie, choć oficjalnie, zaczął mówić.
-Pierwsza eliminacja odbędzie się w dość nietypowy sposób, bo zamierzam razem z braćmi rozdać kolorowe serca tym, które zostają- kilka dziewczyna zaczęło znów normalnie i systematycznie oddychać, a ja prawie zaczęłam chichotać.
Pozostali książęta także podnieśli się z miejsc.
-Proszę wszystkie panie o powstanie i ustawienie się pod ścianą z obrazami przodem do dzieł sztuki- przemówił Henry.
Wszystkie natychmiast wstałyśmy i podeszłyśmy do ściany za nami.
-Uprzejmie wnosi się o nie zerkanie na boki. Prawdziwe księżniczki nie podglądają- dodał Denis i parę dziewczyn zachichotało.
Aśka stanęła koło mnie i złapała za jedną rękę, drugą schowała za plecy. Zrobiłam tak samo.
Z nudów zaczęłam przyglądać się przepięknym portretom wiszącym przede mną. Na kilku z nich widziałam Jaspera, na paru innych Królową, doszukałam się też bliźniaków i króla, oraz paru innych osób, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Henrego.
Gdy sprawdzałam portrety pod samym sufitem Aśka mocniej ścisnęła mnie za rękę, a zaraz potem serce z papieru wślizgnęło mi się w drugą dłoń. Byłam bezpieczna.
-Zwrot proszę- odezwał się Jasper. Błyskawicznie odwróciłam się do tyłu. Zerknęłam w bok. Trzy dziewczyny szlochały. Zostało nas siedemnaście.
Pokaz zakończył się i wszystkie zostałyśmy odesłane do pokoi. Szłam korytarzem, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Odruchowo chwyciłam dłoń natarczywej osoby i mocno ją ścisnęłam.
-Au!- pisnął ktoś. Odwróciłam się i ujrzałam Chorwatkę Dragonę.
-Przepraszam- powiedziałam szybko wzbogacając wypowiedź uśmiechem.
-Nie szkodzie, mogłam uważać, plotki nie były przestrogą...
-Jakie plotki?- spytałam.
-Nieważne, ja... chciałam cię prosić o pomoc- dziewczyna szybko zmieniła temat. No cóż, znajdę inne źródło.
-Tak?-pozwoliłam jej mówić.
-On chce mnie zaprosić na randkę.
-Henry?- spytałam ostrożnie, pokiwała energicznie głową.- Więc w czym problem?
Zaczęła miętosić papierowe serce.
-Psy- wyszeptała.- Boję się... psów. A on chce mi pokazać te... myśliwskie, z którymi poluje...
-O.- powiedziałam. Ciekawy sposób na spędzanie randek, ale dobra, nie oceniam. Jak na mój gust ten problem był po prostu błahy. Ale jej widocznie bardzo zależało. Nie wiem, czemu przyszła akurat do mnie, ale nie zamierzałam zaprzepaścić szansy na dobre pierwsze wrażenie, o ile jakaś jeszcze mi została po dość mocnym uściśnięciu jej ręki. Ha. Prawie zaśmiałam się z własnych myśli.- Więc, może mu powiedz. Tylko z całą barwną historią, nie?
Sprawdziłam, czy rozumie aspekt. Rozumiała.
-Jak się uda, to jeszcze was to zbliży- stwierdziłam już bardziej do siebie, bo ruszyłam w stronę swojego pokoju zanim zdążyła podziękować. Dziękuje się tylko za dobrze wykonaną robotę.
Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na ciemnoczerwone cerce ze złotą obwódką. Pasowało do mojej sukienki. Otworzyłam je, a ze środka wypadła mała biała karteczka. Napis na niej głosił: Wyjdź na balkon o północy. Szybko zwinęłam ją i wyrzuciłam do kosza. Wewnątrz serca dostrzegłam jeszcze jedno zdanie.
Czasem nie popełnienie żadnego błędu jest największym błędem, więc nie bój się powiedzieć tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz