środa, 19 listopada 2014

Gdy strącą z tronu Kosogłosa

-Wszyscy mieszkańcy dystryktu 13 wzywani są na plac sprawiedliwości! Powtarzam! Wszyscy mieszkańcy dystryktu 13 wzywani są na plac sprawiedliwości!- odezwał się głos jednego ze strażników, we wszystkich megafonach na terenie Trzynastki, dystryktu rodzin rebelianckich.
 Kilka lat temu rebela Kosogłosa została słumiona, a dwa miesiące temu stracono dwóch przywódców, Katniss i Peetę Melark, oraz Annę Odair. Ich dzieci, Ava i Louis Mellark, oraz Franceska Odair i Sean Mason, mają dziś po siedemnaście i piętnaście lat. Od długiego czasu nie było igrzysk głodowych, ale wszyscy spodziewali się ich już niedługo, może nawet w te dożynki? Na pewno Snow, prezydent Panem, przygotuje dla Trzynastki coś specjalnego. 
 Razem z bratem i przyjaciółką popędziliśmy na plac. Była już tam spora grupka ludzi wyczekujących na przemówienie. Na forum biczowano jakiegoś chłopaka, zapewne za kradzież jabłka. Władze tego dystryktu były bardzo surowe i karały często, oraz publicznie. Po skończeniu kary dwóch strażników wyprowadziło ledwo żywego chłopaka, a na scenę wkroczyła kobieta, po której wyglądzie odczytać można było, że pochodzi z Kapitolu. Miała skórę koloru maliny, cętkowaną. Jej zielone włosy upięte były wysoko nad czubkiem głowy, a oczy otoczone były naprawdę długimi rzęsami i tęczowymi cieniami. Jej usta błyszczały na różowo. Pomarańczowa sukienka była szeroka, w wielu miejscach drapowana i upinana, przy dekolcie ozdobiona była wieloma kwiatami, w tym białą różą, miała krótkie, bufiaste rękawy i falbankę.
-Witajcie moi kochani!- miała piskliwy głosik, który wyrażał wielką, zbyt wielką, jak na to miejsce, radość.- Nazywam się Talicia Prudence! Jestem opiekunką tego pięknego dystryktu!- specjalnie nie rozejrzała się, wiedząc, że nie znajdzie tu nic pięknego.- Zbliżają się dożynki, a wraz z nimi 76 Igrzyska Głodowe! Powinniśmy wybrać teraz tradycyjnie dwójkę nastolatków, ale byliście niestety niegrzeczni i nasz kochany prezydent chciał was ukarać- zrobiła smutną minkę, a zaraz potem się rozchmurzyła.- Ale najpierw obejrzymy filmik, który dotarł do nas z Kapitolu!- czekała na brawa, a gdy się ich nie doczekała po prostu odwróciła się, by obejrzeć to, co widziała już tysiące razy.- Zgodnie z postanowieniem Prezydenta Snow'a zapraszam do siebie dzieci rebeliantów!- zawołała, gdy film dobiegł końca.
 Przełknęłam ślinę i złapałam Franceskę mocniej za rękę. Ta pisnęła i pociągnęła mnie na scenę. Stając na podwyższeniu bezsensownie rozejrzałam się dookoła. Kilkaset ludzi, którzy przeżyli powstanie, stało przede mną. Nikt się nie uśmiechał, wszyscy, którzy znali kogoś z nas, stojących na forum, ocierali łzy płynące z oczu potokami. Serce ścisnęło mi się i podskoczyło do gardła, gdy Talicia gratulowała nam. gratulowała nam, że idziemy na pewną śmierć, że wybrano nas byśmy zabijali, lub zginęli. Potem dotarła do mnie jeszcze jedna informacja. Albo oni, albo ja w ostateczności będę musiała ich zabić... Zabić brata, przyjaciółkę... Nawet Seana wtedy pożałowałam, jego pewnej śmierci. Sean był słaby, wychowany praktycznie bez rodziców nie miał oparcia. Mnie matka, gdy jeszcze żyła, uczyła sztuki przetrwania, strzelania, polowania, walki. Potrafiłam być cicha i niedostrzegalna. Po ojcu odziedziczyłam talent do przypodobania się innym, ludzie mnie lubili, mimo tego, że tak jak matka byłam dość zamknięta w sobie, ale zawsze skłonna do pomocy.
 Chwilę później strażnicy odprowadzili nas do małych pokoi, byśmy pożegnali się z bliskimi. Zakazałam sobie płakać. Zaraz do środka weszła babcia, mama mamy.
-Avo, co ja bez ciebie zrobię...- rozpłakała się staruszka.
-Babciu- spojrzałam na nią i uniosłam ręką jej podbródek.-Wrócimy, rozumiesz, albo ja, albo Louis. tak? Nie płacz- prosiłam.- Obiecuję ci, że zrobię wszystko, by go ochronić!- zawołałam jeszcze, gdy strażnik wyprowadzał babcię.
I już nikt do mnie nie przyszedł. Gdyby to były normalne igrzyska byłaby tu jeszcze mama, tata, pewnie nawet Haymitch i Finnik, może przyszłaby też Anna i Johanna Mason. Teraz mogłam płakać. Powiedziałam sobie, lecz zanim poleciała pierwsza łza weszła Talicia i zabrała mnie do pociągu. Luksusowego, superszybkiego pociągu do Kapitolu, co wiedziałam z telewizji. Zdążyłam raz obejrzeć kawałek audycji, nim mama wyłączyła telewizor zła, że sama tego nie zrobiłam. Nie rozumiała, że byłam po prostu ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz