Gdy dojechali do Fellbach Mary ledwo trzymała się
na nogach. Była zaspana i zmęczona. Była lekarka Teresa Sienkiewicz
zaproponowała im, że przenocuje ich u siebie kilka pierwszych nocy. Marcelina
opowiedziała jej parę półprawd i wyssanych z palca niby marzeń dotyczących
przyszłości. Jak to by chciała razem z Samaelem zamieszkać gdzieś w małym
przytulnym mieszkanku, zacząć pracę i mieć gromadkę dzieci. Na potrzeby wyższe
razem z Aniołem wcielili się w dwójkę bezgranicznie zakochanych w sobie młodych
z szalonymi marzeniami. Tessa już dawno zapomniała jaką prawdę otrzymała w
szpitalu. Alkohol niechybnie jej w tym pomógł. Marcelina wyczuwała to w wagonie
pociągu.
Teraz szła wąskim chodnikiem wzdłuż ulicy której
nazwy nie zapamiętała i starała się nie zasnąć na stojąco.
Wiatr dmuchał cicho w rytm ich kroków. Temperatura
była wyczuwalnie wyższa niż w Polsce, ale atmosfera wcale nie zdawała się
lepsza. Było po prostu mrocznie i ozięble mimo tych paru stopni na plusie.
W końcu dotarli na ulicę, której nazwę można by
przetłumaczyć na Różaną. Domy stały tam rzędem, jeden przy drugim. Prawie
wszystkie były bliźniakami rozdzielonymi na dwie rodziny. Numery były rozsypane
po całej ulicy bez jakiegokolwiek porządku chronologicznego. Mary podobały się
małe pełne róż ogródki, przystrojone kwiatami balkony i zaparkowane sznurkiem
samochody, wszystkie zadbane i czyste.
Stanęła przed numerem dziewiętnaście. Wzięła
głęboki wdech. Była tu może dwa, trzy razy. Drżącą ręką przycisnęła dzwonek.
Odczekała chwilę czekając na sygnał podnoszonego domofonu. Nic. Zadzwoniła raz
jeszcze. I kolejny, następny. Nic. Westchnęła.
Poszperała w torbie przewieszonej przez ramię.
Wyciągnęła telefon i w pośpiechu wybrała numer.
Odebrał po trzech sygnałach. Jak zawsze.
-Halo?- głos, który usłyszała zdecydowanie nie
należał do niego. To był… damski głos.
-Ja…- odezwała się.
-Hej, mówiłem ci, żebyś nie ruszała mojego
telefonu!- usłyszała stłumiony głos po drugiej stronie słuchawki.
Na razie niestety tylko tyle miałam napisane, gdy wypocę z siebie coś więcej, od razu wam to zamieszczę! A tym czasem, do zobaczenia kochane, zaczytane mordeczki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz