czwartek, 17 września 2015

Welecome Everybady!

Cześć i czołem!
Zapewne zastanawiacie sie, dlaczego nie ma postów? Cóż, możecie to uznać za zawieszenie, ale ja po prostu chwilowo przerzuciłam sie na inną historie, bo do tej nie mam na razie weny! Nie martwcie się! Wrócę. Tym,czasem zapraszam na
https://www.wattpad.com/story/49280619-wojowniczka-dw%C3%B3ch-%C5%9Bwiat%C3%B3w

PS. Na zdjęciu Ben Barnes i Sophie Turner w obsadzie mojej historii, jako Melisa i Wil.

poniedziałek, 7 września 2015

W drogę...

 Gdy tylko Atena zniknęła wszyscy zaczęli między sobą szeptać i zrobił się chaos. Chejron spróbował uciszyć towarzystwo, ale w końcu to Niko wydarł się porządnie i kazał wszystkim spadać do spania. Została tylko Jaesemine i Helena. Także Chejron gdzieś zniknął. 
-Ładna z tego będzie blizna- mruknęła Helena stając między mną a Niko, naprzeciw córki Afrodyty. Ta zmarszczyła brwi zniesmaczona. 
-Musimy sie zbierać- wtrąciłam.
-Jest późno- zauważyła Jaes.
-Każda minuta sie liczy- powiedziałam.- Mojry są przebiegłe. Mogą kierować tym co stanie nam na drodze, ale nie nami. Nie każdy heros jest obdarzony taką mocą, ale każdy bóg ja posiada i może sie nią dzielić. Mojry nie będą mogły kontrolować waszych decyzji, nawet obserwować waszych wahań, czy rozmyślań. Ale tylko waszych. Mogą zadecydować o tym, co stanie wam na drodze. Pamiętajcie, ze tylko nasza czwórka jest w tym momencie godna zaufania. Każda inna osoba może być szpiegiem lub wrogiem podstawionym przez Mojry. Ale nie działajcie pochopnie. To działa jak klątwa. Nie można być tego świadomym- wytłumaczyłam najlepiej jak mogłam wszystko, co wiedziałam.
 Wszyscy powoli pokiwali głowami.
-Kidy to zacznie działać?- spytała Helena.
-Już- odparł Niko.- Spakujcie się i za piętnaście minut zbiórka w Sali Jadalnej- to powiedziawszy biorąc przykład z ojca zniknął z miejsca w którym stał.`
 Ja także przeniosłam się do domku Hadesa używając boskich środków transportu. Zmaterializowałam się przed plecakiem, który podniosłam z ziemi, a zauważywszy w nim sporą dziurę odrzuciłam go z powrotem na ziemię. Rozejrzałam się po domku i skierowałam w stronę czarnej skrzyni. Otworzyłam ją, a ciężkie wieko oparłam o ścianę. W środku znajdowało się sporo śmieci, ale także dużo potrzebnych rzeczy. Między innymi atlas samochodowy Europy, większa mapa Polski i Niemczech, notes, kilka długopisów, lina długości dobrych parunastu metrów, koc termiczny, śpiwory, mały namiot, jakieś ciuchy i dużo innych rzeczy, których nie zauważyłam na pierwszy rzut oka. Wyciągnęłam spod swojego łóżka spory plecak podróżny i zaczęłam do niego pakować potrzebne rzeczy. Gdy już wszystko znalazło się na swoim miejscu zadbałam także o zapas wody i coś do jedzenia. Do plecaka przywiązałam zwinięty koc i jeden ze śpiworów. Drugi zamierzałam oddać Jaesemine.
 Stanęłam przed lustrem i zastanowiłam sie nad swoim strojem. Zamieniłam go na bojówki moro, glany, sportową bieliznę, wygodny T-Shirt i bluzę w odcieniach zieleni. Ruszyłam w stronę drzwi gdy przypomniałam sobie o jeszcze jednej rzeczy. Wyobraziłam sobie, jak w moim plecaku materializuje się przeciwdeszczówka, trampki na zmianę i radiostacja. Po chwili poczułam, ze plecak zrobił sie trochę cięższy.
 Nie było już czasu na pieszy spacer więc przeniosłam się do Sali Jadalnej w inny, szybszy sposób. Jedynie Niko już tam był. Siedział przy stoliku Hadesa i wpatrywał się w niebo.
-Jakież one są wolne- zauważył z przekąsem. Uśmiechnęłam sie pod nosem i usiadłam koło brata.
-Skąd wziąłeś rzeczy, które masz w plecaku?- spytałam.- Nie było cię w domku Hadesa.
-Stworzyłem je- oznajmił Niko nie odrywając smętnego wzroku od bezkresnego granatu nocnego nieba, które jeszcze nie usiało się gwiazdami.
 Także i ja zaczęłam się mu przyglądać. Zdawało się nie mieć dna i wciągać obserwatora coraz dalej, wgłąb siebie. Miałam wrażenie, zę mogłabym siedzieć tam godzinami i po prostu patrzeć. Do rzeczywistości wrócił mnie ciężki oddech biegnącej w pośpiechu Jaesemine.
-Ches!- krzyknęła, gdy mnie dostrzegła.- Chejron pozwolił nam zabrać konie!
 Na jej słowa Niko automatycznie wstał i zarzucił na plecy plecak.Ja także wstałam. Muszę przyznać, zę wyjątkowo spodobał mi się ten pomysł.
 Razem z córką Afrodyty ruszyliśmy do stajni, gdzie czekała juz na nas Helena siodłająca swoją bojową klacz, Armenię.
 Zadowolona podeszłam do boksu Wesemiry, gdzie na specjalnym stojaku leżał już jej sprzęt. Zajęłam sie czyszczeniem jej, a potem siodłaniem i kiełznaniem. Kątem oka zauważyłam Jaes wyprowadzającą już z boksu Tiarę i Niko pakującego szczotki Telmara do torby przytroczonej do jego siodła. 
 Wyprowadziłam klacz przed boks i zdjęłam plecak. Odczepiłam od niego koc i śpiwór i specjalnymi rzemieniami przytroczyłam do siodła, za tylnym łękiem. Do toreb przytroczonych po bokach, za puśliskami, powkładałam szczotki, zapas owsa, uwiąz z kantarem i kilka smakołyków. Dodatkowo po obydwu stronach przyczepiłam do siodła bukłaki z wodą dla klaczy.
 Inni podobnie uzbroili swoje zwierzęta i kilka minut później byliśmy gotowi do drogi. Wskoczyłam na konia i odwróciłam go przodem do ściany lasu.
-Ktoś wie, gdzie jedziemy?-spytała Helena rzeczowym tonem.
-Teoretycznie- oznajmił Niko po czym spiął konia i ruszył galopem do lasu. Pogoniłam Wesemirę i zaczęłam go gonić.