Razem z Orickiem zaniosłam Em do rogu, naszej bazy. Reszta trybutów, z tych którzy przeżyli, uciekła jak najdalej. Na horyzoncie dostrzec można było początki lasu otaczającego nasz tor przeszkód. Można było spokojnie założyć, że ci, którzy go dostrzegli, właśnie tam zwiali. Zakładałam także, ze już założyli drugi sojusz i trzymają się razem.
Ułożyliśmy Emeralda na jednym z łóżek polowych. Fatia natychmiast założyłam mu opatrunek i podała tabletki przeciwbólowe. Lara przyniosła butelkę z wodą. podziękowałam jej skinieniem głowy i wzięłam ja od niej. Odkręciłam i przystawiłam Em do ust, a on zaczął pić.
-Powinien się przespać- powiedziała Fatia. Aaron od razu jej przytaknął. Kiwnęłam głową niezdecydowana.
Lara zeszła na dół, gdzie Erwin i Orick rozmawiali o czymś głośno. Uciszyła ich. Fatia Pociągnęła Aarona za rękę w stronę schodów, ale on wyrwał się i usiadł na łóżku leżącym obok posłania Em. Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie. Nie zainteresowało mnie to tak bardzo, by się nad tym zastanowić. Hektor złapał ją za rękę i zaprowadził do innych.
Westchnęłam cicho przypatrując się śpiącemu koledze. Przez myśl zaczęły mi przepływać wspomnienia dotyczące naszych wspólnie spędzonych chwil. Te wieczory przy ognisku, w lesie. Popołudnia nad jeziorem, upływające na łowieniu ryb i urządzaniu wyścigów w pływaniu. Te poranki na treningach, gdy razem śmialiśmy się z nieudolnych początkujących i krytykowaliśmy nauczycieli. Te wszystkie mile spędzone momenty, których nie zapomnę sprawiły, że po policzku spłynęły mi łzy. Aaron przypatrywał mi się bez słowa. Szybko otarłam je i głośno wciągnęłam powietrze.
-W porządku?- spytał dwuznacznie Aar. Sama nie wiedziałam, czy to było bardziej stwierdzenie, czy pytanie?