piątek, 12 grudnia 2014

Mugolski Alchemik

 Dzień w dzień budziłam się obok nielubianych osób. Mimo, że większość Ślizgonów była za mną, to moje dwie współlokatorki nienawidziły mnie jak muchy. Gdy rano, około 5.00, podnosiłam głowę znad poduszki, one jeszcze spały, więc szybko szłam do łazienki, malowałam się, myłam, sprawiałam bez żadnej magii, że chłopaki mnie uwielbiali. Denerwowało mnie to czasem, lecz było też zaletą i pomocą.
 Wychodziłam wtedy do pokoju wspólnego i czekałam na Pansy z nosem w książce. Musiałam sporo pracować na miano najlepszej uczennicy w Hogwarcie, jeśli się stale konkurowało z Hermioną.
 Tego dnia Pansy już na mnie czekała. Siedziała na kanapie z wielkim uśmiechem na swojej ślicznej twarzy.
-Dumbledore nas wzywa- powiedziała robiąc tajemniczą minę.- Chodzi o twoje przenosiny!- wykrzyknęła w końcu.
 Obie z radością popędziłyśmy do gabinetu dyrektora.
-Tak wiec Naomi, razem z Sewerusem rozpatrzyliśmy tę sprawę-odezwał się Albus, gdy tylko weszłyśmy do jego lokum.- Jeszcze dziś zostaniesz przeniesiona do Pansy i Amandy- powiedział dyrektor, a ja prawie pisnęłam z zachwytu. Widząc to Dumbledore uśmiechnął się.- Idźcie już nacieszyć sie tym.
 Razem z Pansy spakowałyśmy w mig moje rzeczy. Gdy wynosiłyśmy ostatnią walizkę, a miałam ich trzy, poczułam nieodpartą pokusę zrobienia kawału moim byłym współlokatorkom. Spojrzałam na Pansy, a ona zrozumiała mnie bez słów. Annie i Carie, były strasznymi łakomczuchami. Wyczarowałam bombonierkę z czekoladkami i dodałam do nich eliksiru, sprawiającego, że pojawi im się trądzik.
 Uśmiechnięte wyszłyśmy z tego dormitorium, ciesząc się, że ostatni raz tam byłyśmy.Jako pierwsze weszłyśmy do Wielkiej Sali, już przygotowanej do śniadania. Zajęłyśmy swoje miejsca. Pół godziny potem, gdy połowa uczniów siedziała już na swoich miejscach i zaczynała jeść, do sali weszły Annie i Carie. Ich twarze całe pokryte były pryszczami. nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem, a zaraz po mnie ryknęła Pansy i Bliźniacy przy stoliku Gryfonów. Dziewczyny zalały się czerwienią. Koło nich przeszła Ginny, trzymając pod rękę Blaise'a. Spojrzała na małolaty i uśmiechneła się.
-Coś wam wyskoczyła na twarzy dziewczynki- zauważyła z uśmiechem wskazując na ich czoła. Cała Sala zaczęła tarzać się ze śmiechu. Hermiona ledwo powstrzymywała się od śmiechu i w końcu uległa i również ryknęła.
-Tak to jest, gdy się je za dużo czekolady- zauważyłam kąśliwie, nie mogłam się powstrzymać, by tego nie skomentować.
 Salą zatrzęsła kolejna salwa śmiechu. Dziewczyny uciekły do swojego dormitorium porywając jedynie trzy tosty z najbliższego talerza z przekąskami.
 Gdy wszystko ucichło weszli nauczyciele. W spokoju dokończyłam śniadanie. Moja pierwsza lekcja, to Transmutacja. Profesor McGongall jest bardzo miła, gdy zna się odpowiedź na każde jej pytanie szybciej niż Hermiona. Na te lekcji Herma zostawała w tyle. Chodzą plotki, że pokłóciła się z Draco. Ja nadal świetnie czuję się siedząc koło Freda. Razem z Pansy, bliźniakami, oraz Ginny i Blaise'em odrabiamy lekcje, uczymy się i chodzimy na błonie, by po odpoczywać chwilę od tej ciągłej walki z Ronem, Hermioną i Draco.
 Po lekcji Transmutacji miałam numerologię, a potem OPCM. Obydwie lekcje z Gryfonami. Zadowolona siedziałm obok Freda, czekają, aż Snape powie nam co mamy dziś uważyć.
 Gdy nauczyciel w końcu wszedł do klasy, był bardzo roztargniony.
-Naomi, Harry, Draco i Hermiona- odezwał się patrząc tylko na mnie. Kiwnęłam głową czekając na dalsze instrukcje.- Przygotujcie eliksir wielosokowy-  szok. Po raz pierwszy nauczyciel każe robić nam takie rzeczy na lekcji. Ten eliksir mam w małym palcu, tak jak reszta wytypowanych osób. Pytanie tylko, do czego wytypowanych.- Potrzebny na już, reszta...- zamyślił sie, a potem podał im jakiś eliksir leczący z ekwipunku pani Pomfrey. Nie słuchałam, o już biegłam po składniki, których listę znałam na pamięć.
 Coś było na rzeczy. Profesor Snape w ogóle nie krzyczał. Siedział tylko z zamyśloną miną co jakiś czas patrząc na tylną ścianę klasy.
 Po przygotowaniu idealnego eliksiru zapytałam o ostatni składnik, DNA osoby, w którą chce się zmienić. Podał mi długi włos o srebrnym pigmencie. Bez słowa dodałam go do mikstury.
-Dla kogo to?- spytałam.
-Dla Aurorów- odparł on, a cała klasa zamarła. 
-Czy to coś ważnego?- spytałam, a profesor wzruszył tylko ramionami, co znaczyło, że tak.
 Po lekcji całą paczką udaliśmy sie na błonia, by omówić szczegółowo całą sytuację. Z daleka ominęliśmy miejsce, gdzie Herma migdaliła się z Draconem.
-Coś sie musiało stać- zaczęła Pansy.
-Oczywiście- przytaknęła jej Ginny.- Normalnie nie robilibyście tego na lekcji.
Zabini potaknął jej ruchem głowy.
-Jak myślicie, o co może chodzić?- zapytał cicho Fred. Poczułam tajemnicę spowijającą dzisiejsze wydarzenia.- To na pewno jakaś gruba sprawa.
-Na pewno- przytaknął mu brat, to sie u nich chyba nigdy nie zmieni.
- Aurorzy będą musieli z kimś walczyć- rozmarzyła się Ginny.
-Raczej nie. Eliksir wielosokowy służy do wkradnięcia sie gdzieś.- wtrącił Blaise.
-Ministerstwo?
-Świat mugoli?
-Będą wyciągać informacje od osób z pokątnej?
 Padały kolejne propozycje tego, co mogliby robić Aurorzy. Przekomarzaliśmy sie tak jeszcze przez chwilę. Nie wiadomo kiedy upłynęła przerwa między lekcjami. Musieliśmy wracać. Ślizgoni na historię Hogwartu, a Gryfoni na ONMS.
 Lekko spóźnieni wpadliśmy do klasy, a tam, na miejscu Duszka, który uczył nas historii, profesor Dumbledore.
-Dobrze, że jesteście- odezwał się dyrektor.- Czekaliśmy na was. Więc zaczynajmy od początku.- odparł i pogładził sie po brodzie czekając aż zajmiemy miejsca. Spojrzał na mnie z powagą i zaczął opowiadać.- Jako czarodzieje na piątym roku nauki w Hogwarcie, dobrze wiecie, że zło czai się wszędzie. Nie było ono jedynie w Voldemorcie- połowa uczniów w klasie wstrzymała oddech słysząc to imię.- Strach przed imieniem wzmaga strach przed rzeczą- pouczył nas Dumbledore.- To żałosne, zwłaszcza, że Tom Riddle już nie żyje! Tak więc, zło nie kręci się wokół jednej osoby. Aurorzy ostatnimi czasy dowiedzieli sie o mugolu, który odkrył tajemnice alchemii. Alchemia to starożytna nauka, wstęp do magii. Jednak różni sie od niej tą jedną rzeczą, że magia jest dla czarodziei, a alchemia dla każdego, nawet mugola!- oznajmił z powagą dyrektor.- Dlatego, potrzebujemy eliksirów i różnych środków, by nie dopuścić do wyjścia na jaw potęgi sztuki alchemicznej. Teraz, gdy już zaznajomiłem was z obecną sytuacją, mam nadzieję, że zaprzestaniecie choć na chwilę waszych sporów i pomożecie doświadczonym czarodziejom w pracy. to byłoby dla was nowe, pouczające doświadczenie, spotka nie z rzeczywistością.
 Po tych słowach profesor wyszedł, a na sali zapadła cisza. po chwili własnych przemyśleń zaczęliśmy szeptać do siebie. Absolutnie wszyscy byli zafascynowani. Wtedy dyrektor wrócił na chwilę.
-Naomi, po lekcji zabierz ze sobą Hermionę, Harrego, Pansy, Bliźniaków i Rona do mojego gabinetu. Musimy porozmawiać- przytaknęłam i wyszedł. Jego miejsce zajął Duszek i zaczął nas zanudzać historią. Nikt go nie słuchał. Wszyscy nadal szeptali między sobą o dziwnym odkryciu "mugolskiego magika", jak go nazwali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz