Postanowiłam zaufać. Może nie był to najlepszy pomysł mojego życia, ale nie zamierzałam gnić w igrzyskach i co dzień narażać swoje życie na straty. A także życie kolegów. Każde z nas było warte więcej niż jakakolwiek śmierć.
-Słuchajcie- powiedziałam, gdy rankiem wszyscy już się zbudzili. No, prawie wszyscy... Wcześnie, jeszcze przed świtem, Hektor zbudził mnie i ze smutkiem na twarzy oznajmił, ze Em nie żyje. Nie udało mu sie przetrwać... Nie zobaczy naszego zwycięstwa. Teraz, gdy już znałam treść kartki zaczęłam mieć nadzieję na tak wiele. Nawet na to, ze może przeżyć więcej niż jedna osoba.- Jeśli będziemy tu siedzieć, to nic nie zdołamy zrobić- oznajmiłam prosto z mostu. Siedzieliśmy w ciasnym kółku na drugiem pietrze. Mówiłam przyciszonym głosem.- Znalazłam tu kamery- wszyscy zamarli.- Nie ma ich tylko na drugim piętrze. Nie potrafią śledzić obiektów, mają bardzo ograniczone pole widzenia, ale są wyczulone na dźwięk. Uważam, ze nie możemy tu zostać, bo w końcu Snow'owi to się znudzi i zapragnie nas stąd wypędzić bardzo drastycznymi środkami. Jeśli wyjdziemy w las, to nawet jeżeli natkniemy się na jakichś trybutów, będziemy mieli dużo większe szanse- tłumaczyłam spokojnie.
Fatia zamyśliła się. Lara wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Erwinem. Hektor zagryzł wargę. Orick podrapał się po nosie, a Aaron zaplótł palce na karku i ze świstem wypuścił powietrze.
-Myślę, że ona już wie- powiedział w końcu Hektor. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Niby co wiem?- spytałam.
-Dobra, jednak nie wie- oznajmił on.
-Hektor miał na myśli, że wiesz o tym, ze Anetta była jedną z przywódczyń buntu przeciw prezydentowi- powiedział protekcjonalnym szeptem Orick. Uniosłam brwi w zdumieniu.
-Pieprzysz- burknęłam.
-Wcale nie- poparł ich Aar.- Dostałaś wiadomość o spotkaniu?- spytał. Przebiegłam wzrokiem po zebranych. Wpatrywali się we mnie z nadzieją.
-Tak, musimy...
-Stop!- przerwał mi Erwin.
-Nie możesz nam powiedzieć- dodał Hektor.- Tak będzie bezpieczniej, po prostu nas poprowadź.
Zamyśliłam się.
-Dobra- oznajmiłam w końcu.- nie mogę uwierzyć, że wszyscy zupełnie przypadkiem trafiliście właśnie na tę Arenę- powiedziałam po chwili.
-To nie było przypadku- zaprzeczył Aar.- Mamy wtyki pod samym nosem Snowa. Nie jesteśmy tu ze zrządzenia losu.
-I nie zamierzamy się poddać bez walki- zapewniła Lara.
-Szkoda, że Em tego nie zobaczy...- zaczęła Fatia.
-Nawet on wiedział?!- spytałam zaskoczona. Przez chwilę poczułam sie zdradzona.
-Anatta zabroniła nam tobie mówić- wyznał Orick.
-Powiedziała, że tak będzie bezpieczniej. Że dowiesz się w swoim czasie i na pewno podejmiesz słuszną decyzję- oznajmiła Fatia.
Westchnęłam. Nie przepadałam za planowaniem wszystkiego za moimi plecami, ale musiałam przyznać, ze to na pewno wypadło lepiej, niż miałabym się od samego początku stresować i musieć udawać, grać. To było dobre rozwiązanie. Sprawiało prawdziwsze pozory.
-W jednym sie nie pomyliła- odezwałam się po chwili. Głośno wciągnęłam powietrze i spojrzałam poważnie na towarzyszy broni, na swoich przyjaciół.- Zamierzam was stąd wyprowadzić!
Przez pierwszą połowę dnia prowadziliśmy narady dotyczące potrzebnego sprzętu, żywności, broni. Potem ustalaliśmy pierwsze wytyczne naszej podróży i wreszcie plan dzisiejszego dnia, a raczej drugiej połowy.
Zamierzaliśmy wynieść ciało Em, by sterowiec mógł zabrać go do rodziny. Zawsze tak robili, jeśli chodziło o zawodowców. Pozwalali rodzinom honorowo pochować swoich zmarłych.
Potem mieliśmy przygotować plecaki, rozdzielić sprzęt i oczyścić w miarę róg. Zabrać wszystkie przydatne rzeczy. Nie czułam potrzeby wyruszać od razu. Mogłam dać moim przyjaciołom czas na odpoczynek, którego później będziemy pewnie dużo bardziej potrzebować.
-Wyruszymy jutro o świcie- oznajmiłam.
-Zaraz po śniadaniu- dodał Hektor.
-Jasne- mruknęłam.- Mozę jeszcze królewskiej drzemce i przerwie na kawę?- zapytałam z sarkazmem. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Potem udaliśmy się na samą górę i z jedzeniem w ręku wpatrywaliśmy się w tereny widoczne z okna.
Gdzieś tam czeka nasza wolność. Ale do niej jeszcze długa droga i wiele przeszkód przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz